Nasze spotkania z bocianami - Nasze obserwacje bocianów 2007
myewa - Śro 18 Lip, 07 23:22 W oczekiwaniu na dalsze wieści z Kętrzyna umilę Wam czas inną opowieścią.
Spędzam mile czas pod Poznaniem, w gościnie u przyjaciół. Odwiedziłam już gniazdo w Chybach i Jarogniewicach (o czym pisałam na forum). Pora na inne gniazdo.
Gniazdo w Palędziu
Palędzie to wieś w gminie Dopiewo, 8 km na zachód od Poznania.
Odwiedziłyśmy to gniazdo (ja i przyjaciółka z córkami) dziś przed południem, ale nie zastałyśmy bocianków, odbywały już loty.
Pstanowiłam powrócić tam wieczorem, przecież muszą wrócić na noc - pomyślałam.
Pojechałyśmy o godz 8. Nie pomyliłam się - bocianki były w gnieździe.
Nie można było policzyć ile ich jest, gdyż akurat trwało karmienie.
Potem rodzic odleciał (może tata) i usiadł na pobliskim, uschniętym drzewie.
Można było wtedy je policzyć, było ich 4. W okolicach Poznania panuje w tym sezonie urodzaj na bocianki.
Młodzież nie skończyła posiłku, a już przyleciała mama. Karmienie trwało dość długo.
Mama odleciała (nie wiadomo gdzie usiadła), a bocianki długo przeszukiwały gniazdo w poszukiwaniu resztek.
Wreszcie zaczęły nas zauważać.
Ja robiłam zdjecia, a dziewczynki obserwowały przez lornetkę. Było to piękne przeżycie.
Te i inne zdjęcia znajdziecie w albumie Palędzie k/PoznaniaMonika - Czw 19 Lip, 07 17:53 Temat postu: Mazurskie bociany - ciąg dalszyCiąg dalszy nastąpił dnia następnego, gdy przejeżdżałam w okolicach gniazda. Wypatrywał z daleka trojaczków. Patrzę i widzę tylko dwójeczkę w gniazdku, a potem dostrzegam, że jeden bocian (rodzic) stoi na skraju dachu, natomiast jeden młodzieniec przelatuje z jednego komina na drugi. O mało z wrażenia nie puściłam kierownicy. „Uczestniczenie” na żywo w pierwszym locie bociusia, to wielkie przeżycie. Podjechałam pod gniazdo i rozpoczęłam fotograficzne polowanie.
Najpierw dzielny młodzian prezentował się rodzeństwu, które z wielką zazdrością się w niego wpatrywało:
Potem przeleciał na drugi komin i prężył się z dumy, że już lata. Sam chyba nie mógł uwierzyć, że to takie fajne.
Ukłonił się rodzeństwu:
Zerknął w moją stronę:
W momencie, gdy rozmawiałam przez telefon z Marzeną informując ją o wielkim wydarzeniu w Kętrzynie, bocianek poleciał do gniazda. Zobaczcie, jak pięknie się prezentował w locie:
Wróciłam pod gniazdko po około 10 minutach, z rozochocony bocianek znów był na kominie, więc widać, że latanie mu się spodobało i nie chciał już być w gniazdku z rodzeństwem. Oto gniazdko z innej perspektywy (młody bocianek jest na kominie):
Rodzic doglądał młodzieży z dachu drugiego budynku, tak by cały dach wokół gniazda mógł służyć bociankom do nauki latania:
a to zdjęcie młodego bocianka wracającego ze swego pierwszego lotu do gniazdka dedykuję Marzenie, bo gdybym nie pojechała jej odwiedzić, nie zobaczyłabym i nie przeżyłabym tak niesamowitych chwil.
To nie koniec opowieści o mazurskich bocianach. Opowiemy Wam jeszcze o jednym ciekawym gniazdku, ale to za jakiś czas.Urszula - Pon 23 Lip, 07 20:22 Właśnie moja córka wróciła z obozu żeglarskiego. Była w Piszu na Mazurach. Okazało się, że zrobiła mi niespodziankę i obfotografowała trzy bocianie gniazda znajdujące się w tej miejscowości. Zaprezentuję Wam gniazdko z trójeczką młodych, jeszcze nie latających
myewa - Wto 24 Lip, 07 12:47 Wczoraj (23.07) wybrałyśmy się z Moniką na poszukiwanie gniazda, które odkrył Kazek.
Kończyce Małe
Udało się. Gniazdo na sklepie spożywczym z kamerką, a w sklepie obraz na monitorze.
3 duże bocianki (było 5, ale 2 połknął dorosły bocian ).
Bocianki były same w gniaździe, ale na sąsiednim dachu pilnował je dorosły bocian.
Za chwilę przyleciał drugi bocian i odbyło się karmienie.
Po jedzonku jeden z młodzików przeciągnął się.
Na razie tyle, ale będzie więcej.
Udałyśmy się w kierunku Cieszyna. Ujechałyśmy tylko kawałek, a tu następne gniazdo, na słupie.
Kończyce Wielkie
W gnieździe aż 4 dorodne bocianki.
Mało, ale tyle mogę zrobić na komputerze w informacji turystycznej.
Dodam tylko, że nasze spotkanie z bociankami było piękne. Zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć.
3 bocianki obserwowały okolicę z gniazda, a rodzic - tata przyglądał się nam jak robimy zdjęcia.
Przyleciała mama. Były klekoty na powitanie, a pisklęta wiadomo - przybrały pozycję do karmienia.
Mama i tata polecieli, na łąki. Spodziewałyśmy się, że bocianki po posiłku nabiorą energii do skrzydełkowania. Niestety na próżno je namawiałyśmy, one tylko się pindrowały.
Śliczne bocianki. Jeszcze są bardzo młode, minie kilka dni zanim polecą.
Stopniowo przybliżały się na przeg gniazda, zajmując pozycje na 4 strony świata ...
.... i polesiały, wszystkie cztery na raz. Krążyły nad naszymi głowami i nad pobliskimi polami. Czasmi traciłyśmy je z oczu, gdy leciały pod słońce. Jeszcze nigdy bociany nie latały nade mną tak nisko.
Dwa się zmęczyły i usiadły na stodole.
Gospodarze zainteresowali się naszą wizytą. Chętnie opowiadali o bocianach.
Byli dumni z tego, że bociany gniazdują na terenie ich gospodarstwa.
Oto album Bociany z Kończyc WielkichMonika - Czw 26 Lip, 07 14:08 W uzupełnieniu postu Mywegi dołożę parę swoich fotek i filmików z tej wyprawy.
Kończyce Małe – trojaczki w gniazdku oraz ich rodzic stojący na sąsiednim dachu.
Podczas naszego pobytu przyleciał drugi rodzic z jedzeniem.
Tu jest filmik ---> http://www.youtube.com/watch?v=AQz3PxKcbE8
Klekoty, które słychać to powitania rodziców (tego karmiącego i tego stojącego właśnie na dachu).
Kończyce Wielkie – czworaczki w gniazdku i połowa czworaczków na dachu szopy znajdującej się nieopodal gniazdka (ta połowa się zmęczyła lataniem i zrobiła sobie tam odpoczynek).
A to parę lotnych ujęć. Czworaczki latały nad nami z rodzicem. Ciężko było się zorientować kto jest kto.
Bogna i Tom wracali do Bydgoszczy pociągiem (po godz 19). Za Skoczowem, po prawej stronie zauważyli gniazdo z bociankami. Zanim Bogna wzięła aparat, pociąg już przejechał.
Ponieważ jesteśmy w ciągłym kontakcie, byłam przygotowana na to gniazdo.
Po minięciu Skoczowa uważnie obserwowałam.
W Miejscowości Pogórze, tuż przed stacją kolejową, zobaczyłam lecącego bociana. Zaraz ukazało się gniazdo na słupie energetycznym (na platformie). Na jednym słupie wcześniej siedział bocian, możliwe, że rodzic. W gnieździe stały 3 duże bocianki i patrzyły za odlatującym rodzicem.
Zrobiłam 3 zdjęcia, ale niestety straciłam je. Przykro mi, że nie mogę udokumentować obserwacji.
Bociany z Siucic
W maju i na początku czerwca pisałam o gnieździe w Siucicach (3 i 6 post w tym temacie, na str.1).
Dostałam wiadomość od rodziny. Bociania para dochowała się 3 piskląt.
Z opisu wnioskuję, że są mniejsze od rodziców, więc pozostało im jeszcze trochę czasu do pierwszych lotów.
Może będę mogła pojechać tam na początku sierpnia i porobić zdjęcia.Monika - Nie 29 Lip, 07 11:54 Temat postu: Podkrakowskie bocianyWczoraj, wspólnie z MIKI_KRAKOW zrobiłyśmy sobie wycieczkę szlakiem bocianich gniazd pod Krakowem. Niestety, ja nie pamiętam nazw miejscowości, ale MIKI z pewnością wkrótce opisze całą nasza trasę. Ja przedstawię parę fotek z pierwszego napotkanego gniazdka.
Oto bocian samotny. W tym roku nie przyleciał/ła do niego partner/ka. Niestety biedaczek mieszka sam w gniazdku. Było więc dla nas wielkim zaskoczeniem, że udało nam się go zastać „w domu”. Chwilkę nam pozował do zdjęć, a potem odleciał.
Ps. Posty dotyczące niezwykłego gniazda, przy którym gospodarz dokarmia bociany, znajdują się w osobnym temacie ---> http://www.bociany.edu.pl...topic.php?t=505MIKI - Pon 30 Lip, 07 22:32 Temat postu: Podkrakowskie bociany c.d.Samotny bocian, opisany powyżej przez Monikę mieszka w Stanisławicach, w gminie Kłaj.
To był pierwszy bocian, którego zobaczyłam w gnieździe na żywo Do tej pory oglądałam bocianki w ZOO, albo przechadzające się po łąkach.
A nasza wyprawa została zainspirowana wiadomością od mojej bratanicy, która przejeżdżając niedawno trasą Brzesko - Kraków widziała po drodze mnóstwo bocianich gniazd. Postanowiłyśmy to sprawdzić na własne oczy
Namiary na pierwsze gniazdo dostałam telefonicznie z Urzędu Gminy w Kłaju, a o następnych dowiadywałyśmy się "łańcuszkowo" w kolejno odwiedzanych przez nas miejscowościach.
I tak o następnym gnieździe dowiedziałyśmy się w sklepie w Cikowicach - to było to "niezwykłe gniazdo".
Od "niezwykłego gospodarza" dowiedziałyśmy się o innych gniazdach, a po drodze jeszcze o innych itd.
Oto puste, niestety, gniazdo w Cikowicach
Gniazdo z jednym boćkiem w Damienicach
Następnym etapem naszej wyprawy była miejscowość Wola Batorska, gdzie przywitała nas tabliczka "Szlakiem bocianich gniazd". Wola Batorska to duża wieś niedaleko Niepołomic.
Prawie zaraz po wjeździe przywitał nas taki oto widok:
- na słupie bez gniazda siedzi rodzic
- na następnym słupie gniazdko z dziećmi
W perspektywie wyglądało to tak:
Parę słupów dalej kolejne gniazdo z jednym bociankiem
Jedziemy dalej - przy remizie gniazdko, a w nim...tresowane bocianki
Jesteśmy daleko, bocianki stoją w gnieździe
Podchodzimy bliżej - bocianki klap na piętki, klap na brzuszki i ani piórka nie widać!
Postanowiłyśmy sprawdzić to wracając.
I znów - widok z daleka - bocianki stoją
Podchodzimy bliżej - bocianki się schowały
A to spryciule! Pewnie nie lubią się fotografować
I na koniec piękne gniazdo na dębie - jedyne gniazdo na drzewie, jakie zobaczyłyśmy
Gospodyni, którą spotkałyśmy w ogrodzie obok gniazda powiedziała nam, że gniazdo poprzednio było na innym drzewie, ale spadło i jej mąż przygotował to nowe na dębie, bocianki się tam przeniosły.
Wyprawa nasza była dla mnie cudownym przeżyciem, tyle bocianich gniazd, tyle spotkań z bociankami, nie zapomnę tego nigdy
Może w przyszłym roku znów wyruszymy w tę samą trasę, Moniko?Monika - Wto 31 Lip, 07 20:21 Temat postu: Re: Podkrakowskie bociany c.d.
MIKI_KRAKOW napisał/a:
Może w przyszłym roku znów wyruszymy w tę samą trasę, Moniko?
Zdecydowanie jestem „za”. Trzeba będzie przeprowadzić tam kontrolę gniazd za rok.
Prezentuję jeszcze parę moich zdjęć z naszej podkrakowskiej wycieczki.
Wola Batorska (gniazdo przy strażnicy) – bocianki nie lubiące fotografowania:
Wola Batorska – gniazdo na dębię (przeniesione z lipy):
Wola Batorska:
Damienice:
Wola Batorska – rodzic na słupie, a dzieci w gniazdku:
Monika - Pią 03 Sie, 07 08:49 Temat postu: Bociany z Mazur - ciąg dalszyJakiś czas temu opisywałam moją podróż na Mazury. Obiecywałam, że przedstawię jeszcze jedno gniazdo, które razem z Marzeną podziwiałyśmy. Przyszedł czas, by je opisać.
Otóż, odkryłyśmy je zupełnie przypadkowo. Wybrałyśmy się bowiem do smażalni ryb w pobliskiej miejscowości. Dokładnie nie wiedziałyśmy, gdzie ona jest i za wcześnie skręciłyśmy. Gdy okazało się, że to niewłaściwa droga, naszym oczom ukazało się bocianie gniazdo. Tak więc nie zawracałyśmy, a pojechałyśmy prosto pod nie. Okazało się, że gniazdo jest na słupie energetycznym, który to słup jest na terenie gospodarstwa. Gdy podeszłyśmy do ogrodzenia, by podziwiać bocianki, podeszła do nas gospodyni i długo opowiadała nam o „swoich” bocianach. Oto one:
Na dachu domu, a właściwi jego czubku, ujrzałyśmy piękną „ozdobę” w kształcie bociana.
Po paru sekundach okazało się, że „ozdoba” się rusza i że jest to rodzic bocianków znajdujących się gnieździe. Oto ta „ozdoba”:
Mam nadzieję, że Marzena uzupełni mój post dopisując więcej informacji o tym gniazdku i przemiłej gospodyni - Bocianolubce. artur - Czw 09 Sie, 07 21:28 Bociek na Fredry w
B-Białej.Majka - Sob 11 Sie, 07 15:48 A to bociany z Limanowej Moze w przyszlym roku poswiece im wiecej czasu.
paela - Sob 18 Sie, 07 23:38 Tegoroczny urlop spędzałam jak prawie co roku na Podkarpaciu.
Był on jednak nieco inny niż te poprzednie, z powodu mojej nabytej od zeszłego roku ciężkiej choroby - bocianolubstwa!
Oczywiście zawsze z przyjemnością spoglądałam na mijane po drodze gniazda, teraz jednak nabrało to cech szaleństwa !
Mój mąż kilkakrotnie był zmuszany do zawracania z trasy, bo musiałam odwiedzić bocianki!
Jednym z gniazd, gdzie spotkałam boćki było gniazdo w Jasienicy Rosielnej niedaleko Brzozowa, umieszczone na karczmie.
Zastałam w nim trzy młode bocianki, nie latające jeszcze.
Od napotkanych mieszkańców dowiedziałam się, że pięknie ćwiczą i trenują skrzydła.
Niestety, podczas mojej bytności medytowały zawzięcie!
Usłyszałam też, że wieczorne karmienie odbywa się około godziny 20-tej, postanowiliśmy więc zrobić sobie spacer po okolicy, ponieważ było jeszcze trochę czasu.
Gdy wracaliśmy , nagle nad moją głową zobaczyłam mały samolocik - to rodzic zmierzał z kolacją do głodnej dziatwy.
Cyknęłam fotkę trzęsacymi się rękami (niestety, telefonem komórkowym, trzeba więc wytężyć wzrok, aby dojrzeć sylwetkę ptaka nad ulicą) i puściłam się biegiem (nie bacząc na złamany paluszek u nogi ) z nadzieją dogonienia bociana!
Naiwniaczka!
Jak mogłam przypuszczać, że będę szybsza od samolotu!
Gdy dobiegłam pod gniazdo, bocianki dojadały już posiłek, a po rodzicu nie było śladu.
Dowiedziałam się, że dorosłe bociany nie nocują już z młodymi,śpią na okolicznych
dachach...
Gniazdo znajduje opiekę w mieszkańcach wsi, było umacniane i poprawiane.
Podobno w poprzednich latach wychowywały sie przeważnie dwa młode, miały miejsce przypadki wyrzucenia z gniazda...
Ostatnie fotki na pożegnanie...
myewa - Pon 20 Sie, 07 20:21 Bociany z Wincentowa
W zeszłym tygodniu odpoczywałam nad jeziorem Zdworskim w Zdworzu. Na południe od Płocka, między Gostyninem a Gąbinem.
Nie spodziewałam się zastać tam bocianów, ponieważ są to tereny leśne.
Moim znajomym zachciało się objechać jezioro dookoła. Okazało się, że po przeciwnej stronie jest między lasami spory kawałek pól i łąk. We wsi Wincentow naszym oczom ukazało się gniazdo umieszczone na słupie.
Następnego dnia wróciłam tam na pieszo. Pani z sąsiedniego gospodarstwa udzieliła mi informacji. Gniazdo jest od 5 lat, w tym roku bociany wychowały 3 młode; już latają i wracają jedynie na noc. W zeszłym roku również były 3 młode, a wcześniej nawet piąteczka.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać.
Bociany przyleciały o godz 19
- dwójka młodych.
Trochę się "popicowały" ale potem cały czas wypatrywały, może braciszka, może rodziców.
Znudziło im się i pofrunęły na pobliskie rżysko. Tam też wypatrywały.
Ok 20:45 jeden poleciał na chwilę na gniazdo, wrócił na rżysko i razem poderwały sie do lotu --> Lot bocianów
Odleciały w kierunku łąk, a o 20:50 przyleciał samotny braciszek i wypatrywał rodziny.
Niestety nie mogłam czekać razem z nim, ponieważ czekała mnie samotna wędrówka lasem o zmierzchu.
Wróciłam tam następnego dnia przed południem, aby zrobić zdjęcie gniazda i okolicy w dobrych warunkach świetlnych.
paela - Pią 24 Sie, 07 23:48 Jednym z gniazd, które miałam przyjemność odwiedzić w czasie mojego urlopu było gniazdko w miejscowości Humniska na Podkarpaciu.
Towarzyszyli mi niezwykle sympatyczni gospodarze - w pobliżu ich obejścia właśnie ono się znajduje.
Pani Magda i jej Tato opowiedzieli mi kilka ciekawostek o "ich" bociankach.
Gniazdo ulokowane jest na nieczynnym słupie elektrycznym - energetyka odcięła tu kable.
Bociany same wybrały sobie to miejsce, same zbudowały gniazdo od podstaw.
Toczyły nawet o nie boje.
W tym roku wychowały się dwa młode.
W czasie, gdy tam byłam - pod koniec lipca - oba już latały.
Jeden, wyraźnie słabszy, częściej polegiwał, więcej odpoczywał.
Charakterystyczne dla tego gniazda były regularne godziny przylotu do gniazda i karmienia młodych.
Pod koniec wizyty rodziców były rzadsze, ale nieodmiennie przylatywali po godzinie ósmej z kolacją.
Miałam szczęście obserwować takie karmienie.
Na tej fotce widać rodziców siedzących na pobliskim zwalonym kominie. Niedawno dostarczyli młodzieży kolację.
Usłyszałam też niesamowitą historię...
Podobno któregoś dnia jeden z rodziców wyłamał się z tej niezwykłej punktualności i spóźnił się około piętnastu minut. Reakcja drugiego była zaskakująca - dziobał i bił skrzydłami spóźnialskiego!
Ukarawszy partnera wyleciał na żer, spóźnialski zaś skruszony zajął się karmieniem dzieci!
Gospodarz skarżył się też żartobliwie na boćki, które po deszczu dziurawią mu folię, pod którą uprawia warzywa, wydziobując spod niej pędraki. Zmyślne bestie, prawda?
Podchodzą też do psiej zagrody, grając na nosie psu zamkniętemu za płotkiem.
Dzisiaj dostałam od Magdy maila, że bocianki nie wróciły na noc, rankiem jeszcze - jak pisze "klekotały i gwizdały", a także biły się z wronami o miejsce na kościelnej wieży, która jest w pobliżu...
Wydaje się więc, że są w drodze...
-----------------------
A te zdjęcia dostałam dzisiaj mailem od Magdy:
W gnieździe młode, na kominie rodzic...
Gniazdko troszkę bliżej...
Bociany ze złotymi oczyma...
I coś na podsumowanie - taki fajny portrecik...
Mam nadzieję w przyszłym roku znowu spotkać się z nietuzinkowymi boćkami w Humniskach...