Monika - Wto 24 Lip, 07 20:52 Temat postu: Pomoc bocianomTu jest miejsce na wklejanie ciekawych materiałów dotyczących pomocy bocianom.Majka - Wto 24 Lip, 07 21:04 W tygodniku "Angora" nr 30 z 23.lipca 2007 znalazlam taki artykul:
To wspaniali ludzie i powiekszaja grono Bocianolubow Monika - Wto 24 Lip, 07 21:20 "Naj" nr 26/2007:
Ten artykuł przekazała mi Kola podczas zlotu.wega - Czw 13 Wrz, 07 09:46 Historia, ktora chce przedstawic wydarzyla sie latem 2006 roku w austriackiej miejscowosci Tillmitsch.
Bocian Flori wraz ze swoja partnerka poszukiwali na lakach pozywienia dla swoich dzieci. I wtedy stalo sie nieszczescie - noga Floriego uwiezla w tym zelastwie.
Troska o bocianki byla tak silna, ze Flori nadal latal z tym czyms po pokarm dla bociankow. Nie mozna bylo go zlapac, zeby mu pomoc. Po jakims czasie infekcja oslabila go, nie mial sily juz chodzic. I wtedy na pomoc przyszedl wspanialy czlowiek, ktory prowadzi w Tillmitsch lecznice dla bocianow - p. Helmuth Rosenthaler. Od razu zawiozl bociana do weterynarza - Manfreda Brandla, ale ten mogl juz tylko amputowac noge.
W czasie rekonwalescencji Flori byl pod troskliwa opieka p. Rosenthalera.
Pan Brandl pomyslal, ze mozna byloby zrobic proteze dla Floriego. Skontaktowal sie z mistrzem ortopedycznym p. Karlem Skergeth i Janem Folgerem i udalo sie - ci wspaniali ludzie skonstruowali bocianowi zastepcza noge.
Flori czeka na proteze...
Pamiatkowa fotka w dniu zalozenia protezy...
Pierwsze kroki byly trudne, ale szybko nauczyl sie poslugiwacz zastepcza noga.
Ostatnia fotka Floriego z lipca tego roku - wszystko ok...
A co sie stalo z dziecmi ? Wychowaly sie , w czym pomogla - dokarmiajac je w gniezdzie - miejscowa straz pozarna.
Oto filmik : proteza dla Floriego...
http://www.a.heidke.de/Video/Flori_0001.wmv
Fotki i fakty pochodza z forum - " Störche, Schwäne, "Knut", andere Tiere und Erlebnisse im Minibiotop".paela - Czw 13 Wrz, 07 22:30 Wego - historia wspaniała...
Czy wiadomo, jakie są rokowania co do przyszłości np małżeńskiej i rodzicielskiej tego dzielnego bocianka?
Ciekawe też, czy odleciał na zimę?
Może dasz radę poszperać jeszcze odrobinkę?
Dziękujemy Ci za takie budujące wieści... wega - Sob 15 Wrz, 07 18:25 Paelko - Flori czuje sie bardzo dobrze, ale jakos zadna panna sie nim nie zainteresowala. Na zime zostanie w azylu, bo gdzie mu bedzie lepiej ? Tu ma wikt,opierunek i ...centralne ogrzewanie w gniezdzie, bo takowe maja bocianki w Tillmitsch .
W lutym tego roku Firma Elektro Gruber, z milosci do bocianow zamontowala bezplatnie w dwoch azylowych gniazdach ogrzewanie. Jedyny w swoim rodzaju pomysl ! Teraz bociankom nie beda marzly zima nogi.
W azylu sa tez 3 bociany czarne : 7-letni samiec Blacky i dwie 3-letnie bocianice.
Blacky prawdopodobnie urodzil sie slepy na jedno oko. W czasie jednego ze swoich pierwszych lotow otarl sie o dach domu i uszkodzil skrzydlo.
Z jedna z bocianic o imieniu Ossi, Blacky bardzo sie zaprzyjaznil, w koncu stworzyli pare. Czy cos z tego bedzie ?
Fotka z lutego :
No, niestety, zapowiadalo sie dobrze, ale w tym roku jaj nie bylo. Moze w przyszlym ?
Fotka z lipca:
myewa - Wto 18 Wrz, 07 17:27 Przeglądając internet znalazłam bocianiego tatę w Polsce.
Cytuję:
"W pierwszych dniach sierpnia br. na podmokłych łąkach w dolinie Odry na granicy Lubomia - Pogrzebień zebrało się ok. 60 bocianów. Akurat w tym samym czasie na przyległych polach trwały podorywki ściernisk po zbiorze zbóż. Chodzące za pługiem tak duże stado bocianów sprawiało na każdym przechodniu niezapo- mniane wrażenie. Zerujące tu bociany obserwował także członek PTPP "pro Natura", znany w okolicy miłośnik tych ptaków - pan Antoni Matuszek. On to właśnie ma na swoim koncie kilka uratowanych w latach ubiegłych bocianów, które po odzyskaniu sil są wypuszczane na wolność. Pan Antoni zaniepokojony masowym odlotem żerujących tu bocianów na noclegowisko w kierunku stacji transformatorowej, krok w krok podążał za nimi w obawie o życie ptaków. I nie pomylił się - dwa ptaki zostały porażone prądem i oszołomione, niezdolne do lotu spadły na ziemię. W obawie by nie stały się łupem wałęsających się psów pan Antoni zabrał je do domu, opiekował się nimi i karmił przez dwa dni. W tym czasie oba osobniki odzyskały siły i zdolność do lotu. Zostały wypuszczone w tym samym miejscu gdzie zbierał się sejmik. Tu dołączyły do koczującego stada i razem z innymi odleciały."
Wiadomość pochodzi ze strony, którą umieściłam wcześniej w linkowni, ale uznałam, że warto ją tutaj wyszczególnić. Takich osób zaangażowanych w ratowanie przyrody powinno być więcej. Brawo dla nich.
Z tekstu wywnioskowałam, że zdjęcie na początku ukazuje moment wypuszczenia uratowanych bocianów na wolność.wega - Wto 18 Wrz, 07 17:41 Az sie dusza raduje czytajac takie optymistyczne historie...Pan Antoni Matuszek to szlachetny, wspanialy czlowiek - takich ludzi powinno sie stawiac na piedestal.Binka - Czw 08 Lis, 07 20:29 Znalazlam artykul o dobrych ludziach , ktorzy pomogli bociankom.
W Marcinkowicach, w wojewodztwie dolnoslaskim spadlo gniazdo bocianie. Na pomoc pospieszyli mieszkancy , wykonaniem platformy zajal sie stolarz z Bystrzycy, pan T.Sowa.
Podaje link --> http://www.gazeta.olawa.p...,wiecej,637.htmwega - Wto 19 Lut, 08 21:37 Dzisiaj ukazaly sie nowe wiadomosci z Tilmitsch. U Floriego wszystko ok - p. Helmut Rosenthaler regularnie konserwuje jego proteze, by sluzyla mu jak najdluzej...
...czarne bociany rowniez maja sie dobrze
Blacky
Ossi
Fotki i fakty pochodza z forum - " Störche, Schwäne, "Knut", andere Tiere und Erlebnisse im Minibiotop".
[ Dodano: Czw 05 Cze, 08 22:40 ]
Dzisiaj nadeszly sensacyjne informacje z azylu w Tilmitsch. Para bocianow z amputowanymi skrzydlami - 12-letni Max i 7-letnia Sofie -zalozyla na ziemi gniazdo. Sofie zlozyla 3 jajka, wylegl sie tylko jeden pisklak. Niestety rodzice przestali sie o niego troszczyc. Pan Rosenthaler przejal nad nim opieke.
1-dniowe piskle
tu ma juz 1 tydzien
2 tygodnie
3 tygodnie
Teraz maluch wazy 2 kg, swietnie rosnie. Pan Rosenthaler wklada go w ciagu dnia do gniazda, a noce piskle spedza w wolierze. Jesienia z pewnoscia odleci na poludnie.
Pozostali pensjonariusze, w tym para czarnych bockow maja sie rowniez dobrze.
/Fotki i fakty pochodza z forum - " Störche, Schwäne, "Knut", andere Tiere und Erlebnisse im Minibiotop"./paela - Czw 05 Cze, 08 21:53 Wego, ale historie nam opowiadasz, dziękujemy!
Ciekawe, że w świecie zwierząt też zdarzaja się wyrodni i niezaradni rodzice - jak u ludzi! wega - Czw 03 Lip, 08 12:01 Artykul z Gazety.pl :
[ Dodano: Sro 16 Lip, 08 23:42 ]
Nowe wiadomosci z Tillmitsch. W poscie z 5.06 pisalam o porzuconym przez rodzicow bocianku. Pan Rosenthaler wychowal go na wspanialego bocka
fotka troche wczesniejsza :
niedawno zostal zaobraczkowany, otrzymal imie Tilli, ktore nadal mu Burmistrz -przejmujac nad nim patronat - i ma za soba pierwsze loty cwiczebne
A co slychac u Floriego ? sami zobaczcie
w rownie wysmienitej kondycji jest Blacky, choc i w tym roku nie doczekal sie z Ossi potomstwa
/Fotki i fakty pochodza z forum - " Störche, Schwäne, "Knut", andere Tiere und Erlebnisse im Minibiotop"./paela - Śro 16 Lip, 08 23:13 Wego - dzięki za te budujące wieści! myewa - Czw 24 Lip, 08 22:15 20 lipca
Wizytując w ostatnich dniach gniazda na południe od Łodzi, dowiedziałam się o bocianiej tragedii.
We wsi Szczukwin, gmina Tuszyn, bociania para szczęśliwie rozpoczęła lęg.
Wszystko przebiegało prawidłowo. Gospodarze cieszyli się widząc trzy wychylające się główki piskląt. Tym bardziej, że w ubiegłym roku bociany podczas walki straciły jajka, ajeden z nich poniósł śmierć.
Aż pewnego dnia tragedia
Bociany kolejno powyrzucały martwe pisklęta.
Potem zaobserwowano brak dorosłych bocianów. Przecież wiemy, że mimo urtaty młodych bociany przylatują regularnie do gniazda. Tutaj tego nie było. Zwiastowało to również tragedię dorosłych bocianów. Jeden przepadł na zawsze, a drugiego jeden z mieszkańców znalazł chorego na polu.
Gospodyni gospodarstwa, na którego terenie znajduje się gniazdo, nie wiedziała gdzie ten pan mieszka, ani nie znała szczegółów. Wiedziała jednak, że bocian został zawieziony do weterynarza i wyleczony.
Obecnie w gnieździe przebywa ocalały bocian i nabiera sił.
Podejrzewam zatrucie
Wprawdzie nie znamy nazwiska pana, który uratował bociana, ale należą mu się wyrazy uznania.
My bocianoluby, bardzo mu dziękujemy.
__________________________________________________________________
24 lipca
Mieszkańcy woj. łódzkiego dbają o swoje bociany i w razie potrzeby im pomagają. Przekonałam się o tym kolejny raz.
Oto artykuł w Expressie ilustrowanym z dnia 23.07.
źródło -> http://egazeta.express.lo...lendarzDzien=23
Brawo dla pana Leona, bocianiego taty ze wsi Sanie/k.Aleksandrowa Łódzkiego.
[ Dodano: Sro 27 Sie, 08 15:03 ]
Kolejne artykuły o pomocy bocianom w woj. łódzkim.
Cytat: Wojtek, jeden z trzech bocianów odchowanych w łagiewnickiej leśniczówce, które przed tygodniem wypuszczono na wolność, wciąż nie chce odlecieć. Pracownicy Leśnictwa Miejskiego postanowili zawieźć go bezpośrednio na bociani sejmik...
W Expreesie Ilustrowanym artykuły o bocianach ukazują się co tydzień. Wkrótce następny.wega - Wto 02 Wrz, 08 21:19 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tillmitsch
Ostatnie wiadomosci z azylu sa dobre , ale sa tez smutne, bardzo smutne. Te dotycza Floriego - bocka z proteza i pochodza sprzed okolo miesiaca.
Flori zyl sobie do tej pory szczesliwie i spokojnie. Pewnego dnia pofrunal. Pan Helmut Rosenthaler (opiekun) zauwazyl to, widzial tez gdzie Flori wyladowal. Kiedy jednak pobiegl w tamtym kierunku - Flori wzbil sie w powietrze i polecial w strone miasta. Dlaczego ? Moze odezwala sie w nim bociania dusza, ktora kazala leciec na poludnie ?
Szeroko zakrojone poszukiwania nie przyniosly rezultatu - Flori zaginal. Ogloszono apel przez radio - niestety, nikt nie odpowiedzial. Czy doprawdy nikt nie zauwazyl bocka z proteza ? Czy Flori ma szanse przezyc poza azylem ?
Minal miesiac ... ale Pan Rosenthaler nie traci nadziei - cuda sie przeciez zdarzaja !
Teraz dobre wiadomosci. Tilli
... wraz z innym mlodym bociankiem wychowanym w azylu odlecial na poludnie.
W tym roku na szczescie nie trafilo pod opieke pana Helmuta zbyt wiele rannych bockow. Choc byly i takie przypadki, jak ten - mlody bociek i jego rodzic, ktorzy zostali uwiezieni w nieczynnym kominie przemyslowym. Bocki zostaly przypadkiem znalezione podczas prac izolacyjnych na terenie firmy gdzie znajduje sie ow komin.
Doroslemu bocianowi na szczescie nic sie nie stalo - po kilku dniach obserwacji zostal wypuszczony na wolnosc.
Niestety - mlody bocianek doznal dosc powaznych obrazen : wstrzas mozgu i zlamanie nogi.
Lekarz dokonal zesrubowania zlamanej kosci, a najlepsza opieke w okresie rekonwalescencji zapewnil bockowi pan Helmut. Nie bylo latwo - pacjent nie chcial jesc ani pic. Jego stan byl zly. Ale pan Rosenthaler ma doswiadczenie i wielkie serce. Postawil bocianka na nogi.
Inni podopieczni maja sie dobrze. Blacky z Ossi dotrzymuja sobie towarzystwa, niestety potomstwa znow sie nie doczekali.