Dyskusje - Czego bocianki uczą się od rodziców ?
gersenda - Pon 28 Cze, 10 18:02 Temat postu: Czego bocianki uczą się od rodziców ? W związku z sytuacją w gnieździe w Markt Schwaben , nasunęło mi się “głupie pytanie” : czego właściwie uczą rodzice swoje pisklęta w czasie ich pobytu w gnieździe ? Karmią je , chronią , pokazują , jak odstraszać intruza , jak umacniać konstrukcję gniazda . A co z pozostałymi sprawami ? Czy większość umiejętności jest zapisana w genach? bocianki same się uczą wstawać, używać skrzydeł . Potem same uczą się zdobywać pożywienie . Jeśli w gnieździe jest kilka piskląt , same też zdobywają pewne umiejętności społeczne w relacjach z rodzeństwem . Ale co później ? Czy to , że bocianek w Markt Schwaben jest całymi godzinami sam w gnieździe , będzie miało jakiś wpływ na jego „społeczne” funkcjonowanie w przyszłości, czy też jest to bez znaczenia ? Gdzie zaczyna się u bocianów proces socjalizacji ? W czasie sejmików ? I na koniec, czy nietypowa sytuacja tego malucha zmniejsza jego szanse na przetrwanie w dorosłym życiu, czy też nie ma na to wpływu ?
Halka - Pon 28 Cze, 10 19:42
Gersendo...też się nad tym zastanawiałam i obawiam się, że Marki może być (przepraszam)..."upośledzony społecznie"...może w przyszłości (oby Mu się udało), jak założy rodzinę, będzie powielał zachowania swoich przybranych Rodziców. , a może instynkt będzie silniejszy i Jego zachowania będą prawidłowe?. Miejmy nadzieję...Zastanawiam się też, dlaczego Jego przybrani Rodzice, tak postępują...może też w dzieciństwie, nie mieli odpowiednich wzorców (zwłaszcza Ojciec), a może czują, że On jest "obcy"?. No cóż, my możemy tylko trzymać kckiuki za Marki'ego i życzyć Mu, żeby dni spędzone w tym gnieździe, nie wywarły ujemnych skutków na Jego dalsze życie... Życzę Mu tego, z całego serca... Myślę, że Mu się uda- jest bardzo dzielny...chociaż, jak daje się zauważyć - tęskni za odrobiną czułości i zainteresowania ze strony dorosłych bocianów.
Marki - trzymaj tak dalej...
gersenda - Pon 28 Cze, 10 20:10
Wybacz Halko, ale nie mogę się z Tobą zgodzić w sprawie rodziców. Kiedy obserwowałam to gniazdo w czasie, kiedy były jeszcze jajka i biologiczne pisklęta , robiłam to z dużą przyjemnością, właśnie ze względu na zachowanie rodziców . Zwłaszcza ojciec był taki pedantyczny, uważny , troskliwy i bardzo delikatny i wobec samicy i wobec piskląt. Usuwał wszystkie śmieci, umacniał gniazdo, po kilka razy przekładał patyczki , skubał maluchy po główkach, uważnie się im przypatrywał. Dorosłe bociany są , moim tylko zdaniem , w szoku, po stracie wszystkich sześciu piskląt i zdezorientowane pojawieniem się obcego pisklęcia , w dramatycznych okolicznościach zresztą. One go nie zaakceptowały, ale „coś” sprawia, że go nie opuściły, ani nie skrzywdziły. To „coś” każe im , mimo wszystko go karmić i wracać do gniazda. Ja… bardzo mi ich wszystkich, całej trójki, żal.
Halka - Pon 28 Cze, 10 20:34
Gersendo, ja rozważałam dwie możliwości ( nie potrafią, lub "nie nasz - obcy")...po przeczytaniu Twojego postu, zrozumiałam, że tu jednak wchodzi w grę ta druga opcja...czują, że to nie jest Ich dziecko i dlatego (bo tak Im podpowiada instynkt), karmią Go i uważają, że to jest wszystko, co powinny Mu ofiarować. Też mi żal całej trójki - to jest dla Nich w pewnym sensie, trudna do zrozumienia sytuacja. Samica powoli chyba się przełamuje - wczoraj była z Nim dość długo, nawet (momentami), usiłowała Go osłaniać przed słońcem, a nawet czyściła Mu piórka. Pozwoliła też, żeby się do Niej ...przytulił...Samiec ma więcej obowiazków i może dlatego nie poświęca Markie'mu wiecej czasu. Wierzę jednak, że sytuacja będzie ulegała poprawie i Maluch w odpowiednim czasie wyleci wraz z innymi do ciepłych krajów Myślę, że wszyscy Mu tego życzymy
gersenda - Wto 29 Cze, 10 00:35
Jak widzę , moje pytania rzeczywiście okazały się dość głupie. Mam nadzieję, że doszukam się gdzieś odpowiedzi. Czas pokaże,jak się sprawy potoczą.
|
|
|